wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 4

  Kiedy uchyliłam lekko powieki, metal zadrżał na moich nadgarstkach, a ja momentalnie szerzej otworzyłam oczy i znajdowałam się w TEJ  sypialni, z której uciekłam, którą przeklinam, nienawidziłam tego miejsca, a jak się tu znalazłam, skoro byłam pewna, że uciekłam, tego nie wiem. Czy mogło mi się to przyśnić?- Raczej nie, wszystko było takie realistyczne, a po za tym, te kajdanki, którymi jestem skuta do bezgłowia łóżka, muszą coś oznaczać. Moje jakże niezbyt dobre myśli, przerwał charakterystyczny dźwięk otwierających się drzwi, a w nich ujrzałam Zayn'a, z jego cynicznie, jakże też kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Stanął w  drzwiach i przeskanował mnie wzrokiem, a w jego czarnych tęczówkach, ujrzałam te tańczące z pożądania iskierki. Bez słowa podszedł i uwolnił moje nadgarstki od tych cholernych kajdanek, co sprawiło mi nie małą ulgę. Pocierałam bolące nadgarstki, na których kajdanki zostawiły fioletowe ślady. Zayn nadal milcząc podniósł mnie za ramię z łóżka. Stałam obok niego i uczucia, które powinny we mnie być.. no cóż powinny we mnie być, ale ich nie było. Czasami czułam strach, jak patrzył na mnie z obrzydzeniem i pogardą, ale najbardziej bałam się w nim tego, ze widziałam, że chcę mi wakować w łeb cały magazynek, ale nie chcę, żebym tak umierała.. żebym miała przyjemną śmierć. Widziałam, że ta jego zemsta, o której ciągle powtarzał wiązała się z moim bratem, nie wiedziałam jaki miał plan, ale na pewno misterny.
-Chodź, musisz kogoś poznać- Uśmiechnął się cynicznie, po czym roześmiał się głośno. Czasami miałam  wrażenie, ze jest zagubionym małym dzieckiem, w ciele dorosłego psychopaty i nie potrafi się odnaleźć, widziałam w jego oczach, że miał to światełko, takie małe, ale było. I tylko liczyło się to, że skoro ma światełko w tych swoich ciemnych tęczówkach, to może ma trochę ciepła w sercu. 'A co jak on nie ma serca?' - odzywa się moje drugie ja. I nie wiem czy powinnam się z nim zgodzić, może nie mam pewności, że go ma, to też nie mam pewności, że go nie ma, ale długo tu nie pożyje, więc tego pewnie nie odkryje. Była trochę ciekawa kogo miałam poznać, więc szłam za Malikeim, chodź nie wiem czego miałam się spodziewać, ale zdecydowanie nie tego, co zastałam. Laim i Dani siedzieli i żartowali z tymi wszystkimi potworami. Zayn odchrząknął głośno i cała ich uwaga skupiona była na nas.
-Siadaj- Poklepał koło siebie miejsce Trevor, niepewnym krokiem, nie odrywając oczu z moich dwójki 'przyjaciół' usiadłam koło, bruneta. No właśnie słowo o nich, czy są moimi przyjaciółmi, albo lepiej zapytać czy w ogóle nimi byli, skoro współpracują z nimi. Ufałam im, i opowiadałam wszystko, myślałam, że ich znam, że wiem o nich tyle co o nim o mnie, czyi wszystko, a okazało się, że nie wiem o nich nic, kompletnie. Okazało się, że po prostu zaufałam komuś, komu nie powinnam. Byłam na siebie za to zła, obiecałam sobie, że będę uważała na wszystkich i na wszystko, starałam się dobrać dobrych przyjaciół i myślałam, że Dani i Liam to te odpowiednie osoby, czy, aż tak bardzo się myliłam?
-Poznaj naszych przyjaciół Liam'a i Danielle- Wskazał na moich 'przyjaciół' posyłając mi kpiący uśmieszek.- Ale ty chyba ich już dobrze znasz- dodał po chwili, a wszyscy parsknęli śmiechem, tylko nie ja.
-Zdradzę ci nasz plan- Odezwał się Zayn, kpiącym głosem. Spojrzałam na niego, a łzy, formowały mi się w kąciku oczu, a ja nawet nie miałam siły ich odgonić, pozwoliłam im wypłynąć na moje policzki.
-Nie płacz, jeszcze nie zaczął- Parsknęła Dani, a wszyscy zaczęli się śmiać, po za mną. Nie miałam na nic siły i jedynie co to chciałam umrzeć, straciłam wszystko; Brata, rodzinę, przyjaciół, chodź wszyscy żyją, to żyją beze mnie. Nie fatygują się wykonać jednego telefonu, aby zapytać co u mnie, a kiedy myślałam, że mam kogoś takiego, że mam przyjaciół, okazało się, że ich nigdy nie miałam.
-Jak już wiesz, chcę zemsty- odezwał się Zayn, a ja spuściłam głowę, nie wstydziłam się, nie miałam czego, po prostu nie chciałam patrzeć na tych potworów, po prostu nie umiałam.
-Chcę zemsty na tobie, za twojego barta. Umrzesz, ale to już chyba wiesz, ale najpierw cię trochę powykorzystujemy- odezwał się, a po salonie rozniosły się gwizdy chłopaków- A teraz spójrz na mnie- Przecząco pokiwałam głową.- Kurwa spójrz na mnie- Krzyknął tonem nie znoszącym sprzeciwu. Ponownie przecząco pokiwałam głową. Kilka sekund później zostałam mocno pociągnięta za włosy, przez Zayna, a jego twarz płonęła z wściekłości.
-A teraz słuchaj, za nim cię kurwa zabiję!- Syknął.
-Zabij mnie- Załkałam
-Słucham?- wszyscy w salonie odparli razem w zdziwieniu.
-Po prostu mnie zabijcie - odparłam i pozwoliłam kilku samotnym łzą spłynąć na mój policzek.
- Kochanie, nie tak szybko. Najpierw coś dla nas zrobisz, a potem wykonam to co powiedziałaś.- Nie wiem dla czego to zrobiłam i pewnie poniosę tego surowe konsekwencję, ale ta adrenalina buzująca we mnie i ta wściekłość do niego zapanowała nade mną i po prostu to zrobiłam. Uderzyłam go. Zadałam mu cios, taki jaki on mi, kiedy nie chciałam zadzwonić po John'a, mojego brata.
-Ty kurwo!- Syknął i popchnął mnie na ścianę, o którą uderzyłam głową. Czułam jak ciepła substancja ciurkiem spływa po mojej szyi, a potem po plecach. Mulat podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz, a w ustach poczułam metaliczny posmak, nie miałam nawet siły zetrzeć tej krwi, a jedyne czego chciałam to umrzeć. Potem czułam tylko kopnięcia, kolejne uderzenia w brzuch,  w twarz... Wszędzie. Zamknęłam oczy i myślałam, ze umieram, ale nadal czułam ten ból i tylko to czułam, a potem zasnęłam

PRZEPRASZAM, że rozdział taki krótki ;c ale nie chciałam zaczynać nowego wątku i kończyć go w połowie. Mam 196 wejść za co wam Z CZAŁEGO SERCA DZIĘKUJĘ ♥♥ Ale też chciałam bym zaznaczyć, że jest strasznie mało komentarzy. Chciałabym wiedzieć, co wam się podoba, a co nie. chciałbym znać waszą opinię, więc miło by mi było, gdyby ktoś komentował, bo to naprawdę wielka motywację. No to kochani do następnego. kocham was xx ♥
Chciałabym zrobić tu mały szantaż i powiedzieć wam, że jak będą tu minimum 3 komentarze to daje nexta. Przepraszam was za to, ale sami rozumiecie, że ważna jest opinia innych.

                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz