środa, 26 marca 2014

Rozdział 5

Kiedy uchyliłam powieki, znowu poczułam na swoich nadgarstkach kajdanki, ale ból jaki sprawiał mi metal, to było nic z porównaniem, do tego jaki przeszywał moje ciało za każdym moim ruchem. Wydarzenia ostatniej nocy, uderzyły w moją głowę, przypominając wszystko. To jak uderzyłam Zayna i byłam z tego dumna, chodź poniosłam za to karę, to biłam sobie za to brawo. Lecz też prypomniało mi się zachowanie Dani i Liam'a i to, że byli jedynymi osobami, którymi ufałam, a zdradzili mnie, dla niego. W prawdzię mam jeszcze Dylana, ale nie wiem czy on też z nimi współpracuję. Dopóki nie mam pewność, lepiej nie będę o nim przypominać. Nie chcę dmuchać na zimno. Patrzyłam w sufit, bo co w sumie mam robić?- przykuta nawet z okna nie skoczę, jedynie czymś się zajmując odganiam od siebie myśli związane z tym.. całym bagnem, ale to podobno tylko początek. Skoro początek, jest taki straszny, a Zayn jest takim dupkiem bez serca, to jaki będzie koniec?- Śmierć i wyczekuję tylko tego końca, to będzie nagroda, jeżeli ten koniec nastąpi niedługo, ale zostaje jeszcze ta zemsta o której Malik tak ciągle powtarza, jedynie wiem, że przez John'a tu jestem, że to przez niego, Malik chcę tej pieprzonej zemsty, ale dlaczego, akurat na mnie?- co mu zrobiłam? Napewno nic, to znaczy nic wcześniej, po przeciez go nigdy nie znałam, nie widziałam go, tylko teraz..

-O księżniczka się obudziła- Usłyszałam parsknięcie od strony drzwi, momentalnie odwróciłam w tamtą stronę głowę, i nawet bez patrzenia wiedziałam, że właścicielem głosu była Dani, moja 'przyjaciółka' Jedyne do czego mam żal, to nawet nie do niej, tylko do siebie. Gdzie miałam ten system, anty dupków, który od dawna miałam w sobie?- jakim cudem tak szybko zaufałam Danielle i Liam'owi? miałam za to do siebie żal, że nie zwróciłam uwagi na to, że dziwnie się zachowywali, na to, że nie chętnie opowiadali o sobie. Myślałam, że są osobami, z trudnym dzieciństwem, albo z jakimś przykrym prżeżyciem, tak jak ja, więc dlatego są tacy zamknięci, ale już teraz wiem. Musieli uważać na swoje kłamstwa, żeby niczego nie spieprzyć. Nie odezwałam się i mój wzrok, ponownie powędrował na sufit, biały, zwykły sufit, żadnych wzorków, kafelek, desek. Niczego. Słyszałam jej kroki, ale nadal nie odwróciłam się w jej stronę. Dla mnie już nie istniała.

-Zayn pyta czy wszystko z tobą wporządku?- Spytała odniechcęnia. Spytała z łaski, bo jej kazano, a jeszcze dwa tygodnie temu potrafiła zadzwonić o 3 w nocy i zapyatć się mnie czy dobrze śpię, a teraz pokazała swoje prawdziwe odbicie. Odbicie potwora.

-Jest dobrze.- mruknęłam w odpowiedzi. Usłyszałam jej ciche westchnięcie,a po kilku sekundach moje nadgarstki uwolnione zostały z tego cholerstwa, co wbijało mi się w nadgarstek, pozostawiając po sobie fioletowe ślady, przemieniające się w siniaki.

-Dzięki- Tym razem odważyłam się spojrzeć na nią, ona jedynie skinęła głową i wyszła. Zostawiła moje myśli samą. A moją jedyną była ucieczka Okno nadal znajdowało się w tym samym miejscu co wcześniej 'no przecież nie ma nóg i nie uciekło' - zadrwił sobie ze mnie ten wredny głos w mojej głowie. Wiedziałam, że muszę przeczekać i potem uciec, ale teraz muszę mieć plan, żeby nie wpaść w jego sidła. Zanim zdążyłam wymyślić jakiś plan do sypialni, w której się znajdowałam wszedł Sam, a w ręce trzymał jakieś małe pudełeczko, które wyglądało na apteczkę.

-Zmienie ci opatrunki- odezwał się w końcu, lecz jego głos nie brzmiał tak jak wcześniej, nie tak przyjaźnie. To może zabrzmieć głupio, ale do niego miałam największe zaufanie z całego tego 'gangu' a dziś jego głos, był taki bez uczuciowy, jakby wyprali go z jakich kolwiek uczuć, a może on ich nigdy nie miał i był tacy jak wszyscy,a mi się przewidziało? Chłopak bez namiętnie podszedł do mnie i zajął się swoją 'robotą' panowała między nami grobowa cisza, a chłopak jedynie sam podnosił moją bluzkę, żeby zmienić opatrunek na poranionym ciele. I wyszedł, zostawił mnie, bez słowa. Zawsze przed wyjściem powtarzał mi 'że wszystko będzie dobrze' chodź sam w to nie wierzył, to ja chciałam słyszęć od niego słowa otuchy, po prostu było mi później łatwiej zasnąć, bądź przynajmniej się uśmiechnąć.

***

W pokoju panowały egipskie ciemności, a ja po prostu patrzyłam się w czarną dziurę przede mną. Przymknęłam powieki i przed oczami stanęła mi mama, tata, mój brat i ja- cała nasza rodzina. Byliśmy szczęśliwi. Ja i mój Brat biegaliśmy po parku, a nasi rodzice siedzieli na ławcę i przyglądali się nam, posyłając nam co chwilę uśmiechy.- Gdzie się podziała ta szczęśliwa rodzina Turnerów? Nie zastanawiając się na tym dłużej i nie prowokowując łez, zamknęłam oczy i zniknęłam w krainie morfeusza, gdzie beztroski stan otulał każdą część mojego ciała, była to kraina, w której byłam szczęśliwa, ale każdy wie, że nie zawsze jest tak szczęślwie i czasem spotykasz swojego potwora. Tym razem ja go spotkałam.


Zadowolona przemierzałam korytarz, szkoły i kierowałam się do gabinetu pana dyrektora, który chciał przekazać mi jakąś wiadomość. Zapukałam lekko w machoniowe drzwi i usłyszałam miły głos pana Smith'a który krzycząć 'proszę' dał mi pozowlenie wejść. Nie pewnie przekroczyłam próg gabinetu,a pan Smith posłał mi swój przyjazny uśmiech. Nasz dyrektor, to facet po czterdziestcę, ma czarne już lekko siwe włosy, na nosie ma swoej okular, lecz w naszej szkole słynie z tego, że jest najmilszą osobą w tej placówcę. Każdy uczeń miał do niego zaufanie i lubili go wszyscy, nie z przymusu, tylko z serca. Jego nie dało się nie lubić.

-Dzień Dobry, panie dyrektorze.- Przywitałam się.

-Witaj, kochana. Wejdź- Palcem wskazującym pokazał fotel na przeciwko jego. Skinęłam głową i grzecznie ruszyłam w jego stronę.

-Zajełaś I miejsce w konkursie z chemi, gratuluje kochana- pogratulował pan Smith, wręczając mi kolejny dyplom.

-Czy mogę już iść?- Spytałam grzecznie.

-Nie jest coś jeszcze co chcę omówić z tobą- Mężczyzna podszedł do mnie, z uśmiechem na twarzy, lecz nie z tym co zawsze, ten był inny, taki.. nie przyjazny. Taki, który nigdy nie chcesz, żeby ktoś go w twoją stronę posłał.
___________________
(Zayn)


Obudził mnie czyiś płacz i krzyk. Wstałem z łóżka i podążałem za corazj głośniejszymi krzykami 'proszę'... 'przepraszam'... 'ja nie chcę'... Stanąłem przed sypialnią Megan już drug raz słysząc jej przeraźliwe krzyki i płacz, błagając i przepraszając. Westchnąłem, Otworzyłem bezdźwięcznie drzwi i podszedłem do jej łóżka. Rzucała się po materacu i płakała, a coraz głośniejsze krzyki wydostywały się z jej ust. Szturchnąłem ją lekko za ramie, lecz to nie podziałało, więc powtórzyłem tę czynność kilkakrotnie, wkładając w to coraz więcej siły, aż w końcu się obudziła. Miała przekrwawione oczy od płakania i zaczerwienione policzki od łez.

-Pr-Przepraszam, -z-zro-b-b-ię -t-to -c-co- z-z-echcesz- Szepnęła drżącym głosem,a kilka łez spłyneło po jej policzku, dizewczyna miała spuszczoną głowę, a ja oszołomiony siedziałem na jej łóżku i wpatrywałem się w nią, nie wiedząc o co jej chodzi.

-O czym ty mówisz?- Podniosłem w niedowierzaniu swą brew.

-Z-zayn?- Dziewczyna podniosła głowę, a kiedy ujrzała mnie, ulga wymalowała się na jej twarzy.

-Tak- Dziewczyna rzuciła mi się w ramiona i mocno przytuliła się do mojej piersi. Byłem oszołomiony, zdziwiony, wszystko po kolei. Zawsze uciekała ode mnie jak woda, od ognia, a teraz skaczę mi w ramiona i mnie przytula.

-Wszystko wporządku?- Spytałem po kilku minutach ciszy, nadal tulac dziewczynę. Podniosła swoja głowę, z mojej piersi, wbijając we mnie swoje niebiesko-szare tęczówki.

-Tak- Szepnęłam i ponownie się we mnie wtuliła.

-Z-Zayn, położysz się ze mną?- Spytała po kilkunastu minutach ciszy. Niepewnie skinąłem głową. Nie wiem nawet czemu się zgodziłem, ale nie było odwrotu, Megan była roztrzęsiona i zapewnie nie poszłaby sama spać. Położyłem się na końcu łóżka, a brunetka, na drugim końcu. Przysunąłem się bliżej do niej i ramieniem owinąłem jej talię i zasnęliśmy.
                                                *Czytasz-Komentujesz*

wtorek, 25 marca 2014

!! OGŁOSZENIE !!

Zapraszam  was na mojego nowego bloga Inapproprite output
Prolog:
Ona zawsze chodziła własnymi drogami, kiedy wybrała właściwą, spotkała jego. Kiedy chcę żeby jej dawne życie było wspomnieniami on robi wszystko by nie zapomniała niczego. Kiedy ona chcę spróbować, nie żyć przeszłością, on z nią powraca. Kiedy ona chcę przestać myśleć o bracie, przez którego się załamała, on robi wszystko, żeby go pamiętała. O co naprawdę chodzi Niallowi Horanowi i dlaczego tak bardzo zależy mu, żeby Natalie Payne ponownie się załamała. Dlaczego Niall, chcę ją zniszczyć? Co zrobiła mu niewinna dziewczyna? Czy może jednak winna? Czy Horan ma powody, do przywracania jej przeszłości, czy to tylko wytwór jego wyobraźni?
Jeżeli zaciekawił was prolog, to zapraszam, bo jest już rozdział 1 ☺☺

Rozdział 4

  Kiedy uchyliłam lekko powieki, metal zadrżał na moich nadgarstkach, a ja momentalnie szerzej otworzyłam oczy i znajdowałam się w TEJ  sypialni, z której uciekłam, którą przeklinam, nienawidziłam tego miejsca, a jak się tu znalazłam, skoro byłam pewna, że uciekłam, tego nie wiem. Czy mogło mi się to przyśnić?- Raczej nie, wszystko było takie realistyczne, a po za tym, te kajdanki, którymi jestem skuta do bezgłowia łóżka, muszą coś oznaczać. Moje jakże niezbyt dobre myśli, przerwał charakterystyczny dźwięk otwierających się drzwi, a w nich ujrzałam Zayn'a, z jego cynicznie, jakże też kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Stanął w  drzwiach i przeskanował mnie wzrokiem, a w jego czarnych tęczówkach, ujrzałam te tańczące z pożądania iskierki. Bez słowa podszedł i uwolnił moje nadgarstki od tych cholernych kajdanek, co sprawiło mi nie małą ulgę. Pocierałam bolące nadgarstki, na których kajdanki zostawiły fioletowe ślady. Zayn nadal milcząc podniósł mnie za ramię z łóżka. Stałam obok niego i uczucia, które powinny we mnie być.. no cóż powinny we mnie być, ale ich nie było. Czasami czułam strach, jak patrzył na mnie z obrzydzeniem i pogardą, ale najbardziej bałam się w nim tego, ze widziałam, że chcę mi wakować w łeb cały magazynek, ale nie chcę, żebym tak umierała.. żebym miała przyjemną śmierć. Widziałam, że ta jego zemsta, o której ciągle powtarzał wiązała się z moim bratem, nie wiedziałam jaki miał plan, ale na pewno misterny.
-Chodź, musisz kogoś poznać- Uśmiechnął się cynicznie, po czym roześmiał się głośno. Czasami miałam  wrażenie, ze jest zagubionym małym dzieckiem, w ciele dorosłego psychopaty i nie potrafi się odnaleźć, widziałam w jego oczach, że miał to światełko, takie małe, ale było. I tylko liczyło się to, że skoro ma światełko w tych swoich ciemnych tęczówkach, to może ma trochę ciepła w sercu. 'A co jak on nie ma serca?' - odzywa się moje drugie ja. I nie wiem czy powinnam się z nim zgodzić, może nie mam pewności, że go ma, to też nie mam pewności, że go nie ma, ale długo tu nie pożyje, więc tego pewnie nie odkryje. Była trochę ciekawa kogo miałam poznać, więc szłam za Malikeim, chodź nie wiem czego miałam się spodziewać, ale zdecydowanie nie tego, co zastałam. Laim i Dani siedzieli i żartowali z tymi wszystkimi potworami. Zayn odchrząknął głośno i cała ich uwaga skupiona była na nas.
-Siadaj- Poklepał koło siebie miejsce Trevor, niepewnym krokiem, nie odrywając oczu z moich dwójki 'przyjaciół' usiadłam koło, bruneta. No właśnie słowo o nich, czy są moimi przyjaciółmi, albo lepiej zapytać czy w ogóle nimi byli, skoro współpracują z nimi. Ufałam im, i opowiadałam wszystko, myślałam, że ich znam, że wiem o nich tyle co o nim o mnie, czyi wszystko, a okazało się, że nie wiem o nich nic, kompletnie. Okazało się, że po prostu zaufałam komuś, komu nie powinnam. Byłam na siebie za to zła, obiecałam sobie, że będę uważała na wszystkich i na wszystko, starałam się dobrać dobrych przyjaciół i myślałam, że Dani i Liam to te odpowiednie osoby, czy, aż tak bardzo się myliłam?
-Poznaj naszych przyjaciół Liam'a i Danielle- Wskazał na moich 'przyjaciół' posyłając mi kpiący uśmieszek.- Ale ty chyba ich już dobrze znasz- dodał po chwili, a wszyscy parsknęli śmiechem, tylko nie ja.
-Zdradzę ci nasz plan- Odezwał się Zayn, kpiącym głosem. Spojrzałam na niego, a łzy, formowały mi się w kąciku oczu, a ja nawet nie miałam siły ich odgonić, pozwoliłam im wypłynąć na moje policzki.
-Nie płacz, jeszcze nie zaczął- Parsknęła Dani, a wszyscy zaczęli się śmiać, po za mną. Nie miałam na nic siły i jedynie co to chciałam umrzeć, straciłam wszystko; Brata, rodzinę, przyjaciół, chodź wszyscy żyją, to żyją beze mnie. Nie fatygują się wykonać jednego telefonu, aby zapytać co u mnie, a kiedy myślałam, że mam kogoś takiego, że mam przyjaciół, okazało się, że ich nigdy nie miałam.
-Jak już wiesz, chcę zemsty- odezwał się Zayn, a ja spuściłam głowę, nie wstydziłam się, nie miałam czego, po prostu nie chciałam patrzeć na tych potworów, po prostu nie umiałam.
-Chcę zemsty na tobie, za twojego barta. Umrzesz, ale to już chyba wiesz, ale najpierw cię trochę powykorzystujemy- odezwał się, a po salonie rozniosły się gwizdy chłopaków- A teraz spójrz na mnie- Przecząco pokiwałam głową.- Kurwa spójrz na mnie- Krzyknął tonem nie znoszącym sprzeciwu. Ponownie przecząco pokiwałam głową. Kilka sekund później zostałam mocno pociągnięta za włosy, przez Zayna, a jego twarz płonęła z wściekłości.
-A teraz słuchaj, za nim cię kurwa zabiję!- Syknął.
-Zabij mnie- Załkałam
-Słucham?- wszyscy w salonie odparli razem w zdziwieniu.
-Po prostu mnie zabijcie - odparłam i pozwoliłam kilku samotnym łzą spłynąć na mój policzek.
- Kochanie, nie tak szybko. Najpierw coś dla nas zrobisz, a potem wykonam to co powiedziałaś.- Nie wiem dla czego to zrobiłam i pewnie poniosę tego surowe konsekwencję, ale ta adrenalina buzująca we mnie i ta wściekłość do niego zapanowała nade mną i po prostu to zrobiłam. Uderzyłam go. Zadałam mu cios, taki jaki on mi, kiedy nie chciałam zadzwonić po John'a, mojego brata.
-Ty kurwo!- Syknął i popchnął mnie na ścianę, o którą uderzyłam głową. Czułam jak ciepła substancja ciurkiem spływa po mojej szyi, a potem po plecach. Mulat podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz, a w ustach poczułam metaliczny posmak, nie miałam nawet siły zetrzeć tej krwi, a jedyne czego chciałam to umrzeć. Potem czułam tylko kopnięcia, kolejne uderzenia w brzuch,  w twarz... Wszędzie. Zamknęłam oczy i myślałam, ze umieram, ale nadal czułam ten ból i tylko to czułam, a potem zasnęłam

PRZEPRASZAM, że rozdział taki krótki ;c ale nie chciałam zaczynać nowego wątku i kończyć go w połowie. Mam 196 wejść za co wam Z CZAŁEGO SERCA DZIĘKUJĘ ♥♥ Ale też chciałam bym zaznaczyć, że jest strasznie mało komentarzy. Chciałabym wiedzieć, co wam się podoba, a co nie. chciałbym znać waszą opinię, więc miło by mi było, gdyby ktoś komentował, bo to naprawdę wielka motywację. No to kochani do następnego. kocham was xx ♥
Chciałabym zrobić tu mały szantaż i powiedzieć wam, że jak będą tu minimum 3 komentarze to daje nexta. Przepraszam was za to, ale sami rozumiecie, że ważna jest opinia innych.

                                                       

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 3

                                            ______________________________
                                                             (Zayn)
W czasie obiadu trwała cisza, jak nigdy, a dziewczyna ewidentnie nie chciała włożyć nic do ust. Za każdym razem kiedy dziękowała za jedzenie, mówiąc, że nie jest głodna, gromiłem ją wzrokiem i tak dotarliśmy do pustych talerzy. Wraz z chłopakami postanowiliśmy pójść na zakupy, aby uzupełnić 'zapasy' Postanowiliśmy, że Sam zostanie z Megan.
                                                                     ***
Pchałem wózek co chwila zapełniając go kolejnymi produktami i już miałem dość. Mieszkanie razem z tyloma osobami to jednak nie przelewki. Chłopaki co chwilę pomiędzy sobą coś uzgadniali, a ja nie miałem zielonego pojęcia o co chodzi.
-Zayn, wiesz co Megan lubi, bo nie wiemy co zrobić na kolację?- Spytał spokojnym głosem Tom, co trochę mnie zirytowało. Za bardzo się do niej przywiązali, a ona miała być tylko małą pomocą do zemsty.
-Co cię nagle interesują jakieś szmaty?- Wypuściłem ciężko powietrze. Może użycie w stosunku do Megan zwrotu 'szmata' nie było odpowiednie ale.. 'Co ty pieprzysz Malik, to odpowiedni zwrot, dla NIEJ' - odpowiada za mnie podświadomość i jestem z niej dumny. Przez ostatnie dni miałem lekkie poczucie sumienia za ten policzek, ale pocieszenie innych kobiet sprowadziło mnie na ziemie.
-O co ci stary chodzi, Megan jest naprawdę fajna- Oburzył się przyjaciel. Miałem ochotę mu przywalić ONA była siostrą TEGO cioty.
-Zapomniałeś kim ONA jest?- Specjalnie zaakcetowałem odpowiednie słowo.
-Ale to nie jej wina- ciągle bronił jej strony.
-Powiesz mi co mnie to obchodzi?- Ryknąłem głośno i jestem pewnie, że przyciągnęliśmy uwagę kilku klientów.
                                                                 ***
Cali obładowani szliśmy wyszliśmy z samochodu, po kilku minutowym marszu, otwieraliśmy drzwi od mieszkania. Weszliśmy do kuchni, a widok w salonie był...-Sam nawet nie wiem jaki, to było takie.. nie do opisania. Megan spała na kolanach Sam'a tuląc się do niego. Starałem się zachować moje oburzenie w środku, bo to co działo się ze mną przez kilka ostatnich dni, nie było podobne do mnie w ogóle.
-Obudź ją.- Warknąłem, kiedy wraz z chłopakami usiedliśmy na kanapie. Sam wzruszył tylko ramionami i trzymając śpiącą brunetkę w ramionach zniknął z mojego pola widzenia. Max włączył Tv zostawiając na jakiejś komedii, która żadnego z nas nie interesowała.
-Chodźmy do clubu.- Zaproponował Trevor. Przynajmniej jeden mądry.
-Jestem za- uśmiechnąłem się.
                                                            ***
Wchodząc do clubu na wejściu do moich nozdrzy wszedł zapach, alkoholu, dymu z papierosów i innych używek. Przedarliśmy się przez tłum napalonych ludzi siadając w naszej loży dla Vip- ów.
-O kogo my tu mamy!- Zapiszczała Emily.
-Cześć- Rzuciłem do niej na odchodne.
-Dawno cię tu nie widziałam, ostatni raz chyba w czwartek.- Dziewczyna krzyknęła starając przegłuszyć muzykę. Emily to pewna siebie blondynka, o zielonych oczach.  Jest nazwana 'dziwką gangu' ponieważ spała z każdym z nas, nawet z Sam'em, który jest u nas z jakiś miesiąc, zadziwiające nie?- Ale nie ukryje, że potrafi zadowolić w sprawach łóżkowych.
                                                 ***
Po kilku godzinach impreza rozkręciła się w najlepsze. Max, Tom, Sam i Trevor poszli na podbój lasek, a ja byłem sam na sam z Emily. Byliśmy nieźle 'naprocentowani' słowa same wychodziły z naszych ust, w rzeczywistości było tylko nasz pijacki bełkot, z czego nie można było nic zrozumieć. Przysunąłem się bliżej towarzyszącej mi blondynki na co ona zaśmiała się, ale odwzajemniła gest i siedziała na moich kolanach co chwila coś bełkotając. Zbliżyłem swoje wargi do nich i szybko połączyłem je w namiętny pocałunek. Nasze języki walczyły o dominacje, którą po  krótkim czasie przejąłem ja. Odsunęliśmy się od siebie w tedy kiedy zabrakło nam powietrza.
                                                     ______________________
                                                                                      (Megan)
Obudziłam się w łóżku, lecz nie swoim, ale chyba mogę się przyzwyczaić. Od kilku dni planowałam stąd uciec, przez okno znajdujące się w sypialni, w której 'mieszkam' lecz najpierw musiałam się upewnić, że będę sama. Po cichu wstałam z łóżka i położyłam nogi na zimnych mahoniowych panelach, chwilę postałam w miejscu, by moja rozgrzana skóra przyzwyczaiła się do zimna. Najciszej jak potrafiłam wyszłam z pokoju i kierowałam się w dół schodów, spojrzałam na zegarek ścienny, który wskazywał godzinę 01:34 coś tu za cicho jak na tą godzinę- stwierdziłam w myślach. Rozejrzałam się po całym domu i stwierdziłam, że jest Pusty. Cieszyłam się jak małe dziecko, miałam ochotę płakać ze szczęścia, lecz te łzy zostawię kiedy już wyrwę się z tego piekła. Gwałtownie podbiegłam do drzwi frontowych i były... otwarte. O MÓJ BOŻE ONE SĄ OTWARTE!- Odezwała się moja podekstytowana podświadomość i w tej chwili przybijałam jej piątkę. Zamknęłam drzwi i przez kilka dzielnic biegłam. W innych okolicznościach zwróciłabym uwagę na to, że biegnę w za dużej  męskie koszulce na bosaka, ale to jest ta okoliczność, że nie zwracasz uwagi na nic, tylko na to, żeby biec i być jak najdalej od 'gangu'. Zatrzymałam się kilak metrów przed domem mojego przyjaciela, Liam'a . Zawsze mogłam na niego liczyć tak jak na brata. Postanowiłam pobiec właśnie do niego, bo byłam pewna, że oni mnie nie znajdą. Zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem, a po chwili w drzwiach stał zaspany przyjaciel. Przetarł ręką oczy, a jego grymas na twarzy mówił wszystko. Obudziłam go.
-O mój boże, Megan. Co ci się stało?- Spytał zaszokowany, zapraszając gestem ręki do środka.
-Liam bardzo cię przepraszam, że cię obudziłam- Szepnęłam cicho. Starając się unormować oddech.  Było mi trochę smutno, że zwalam mu się na głowę i to jeszcze w nocy.
-Co ty pieprzysz, Megan? Mów co się stało.- Przyjaciel przytulił mnie z troską. Opowiedziałam mu wszystko, dławiąc się łzami.
-Megan już jest dobrze. Nie płacz- Uspokajał mnie brunet, głaszcząc po głowie.
                                                    ***
                                           ___________________________
                                                            (Sam)
Po powrocie z clubu, poszedłem sprawdzić czy Megan nadal jest w swoim łóżku. Po cichu otworzyłem drzwi, żeby się nie obudziła. Kiedy wszedłem do jej pokoju, zastałem jej łóżko, puste..
Jak błyskawica, chwiejącym krokiem wyskoczyłem z jej sypialni i podążałem korytarzem do pokoju Zayn'a  Na końcu korytarza słyszałem jednoznaczne jęki Emily. Czyli jednak przyprowadził ją tu? Przewróciłem oczami. Zapukałem w ciężkie drewniane drzwi, prowadzące do jego sypialni, ale cisza. Walnąłem w nie dwa razy mocniej.
-Kurwa, zajęty jestem.- Warknął.
- Megan uciekła!- Syknąłem waląc w drzwi. Po kilku minutach wyszedł ubrany Malik.
-Jak to kurwa uciekła?- Wydarł się, zaciskając pięść, tak, że jego knykcie pobledły.
-Ktoś mądry nie zamknął drzwi!- Wrzasnąłem i dobrze wiedziałem kogo to wina. Linia Kości policzkowe chłopaka zaostrzyła się a oddech stał się cięższy i to nie przez Emily. Spojrzałem w jego pociemnione tęczówki, które mówiły wszystko. Był zły.
-Zabije idiotę.- mruknął i z prędkością światła zbiegł na dół. Trochę wolniej powlokłem się za nim.
Malik wpadł do pokoju Tom'a rzucając się na niego. Musiałem ich powstrzymać , żeby nie zaszło to za daleko. stanąłem pomiędzy nimi odciągając ich.
-Ty pierdolony idioto  nie nauczyli cię zamykać drzwi?- Warknął Zayn, nieźle wkurzony. Jego wyraz twarzy nie zmienił się odkąd rozmawialiśmy na górze, jeżeli to była rozmowa.
-O co ci stary chodzi?- Podniósł pytająco swoją brew Tom.
-O. To. Że. Megan. Uciekła- Warknął przez zaciśnięte zęby szef.
-Uciekła?
-Ja pierdole, Sam weź go stąd bo go rozjebie- Syknął zirytowany szef. Podszedłem do Tom'a i wyprowadziłem go z jego sypialni, po drodze tłumacząc o co szef był wkurwiony.
                                                                     ***
Po kilku godzinach, szef postanowił, żebyśmy sprawdzili czy jest u siebie w domu. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Szef prowadził auto, ja siedziałem na przodzie, a Tom, Max i Trevor na tylnych siedzeniach. Szczerze to nie dziwiłem się Megan, że uciekła, gdybym był na jej miejscu wykorzystałbym każdą możliwość do ucieczki. Przez ostatnie kilka dni, zaprzyjaźniliśmy się i gadaliśmy trochę ze sobą. Była naprawdę miła i fajna, lecz nieśmiała i trochę zamknięta w sobie. Zdecydowanie nie zasługiwała na takie traktowanie jakie zafundował jej Zayn, ale najgorsze było to, że to miał być początek, z którego w porę uciekła. Megan nie zawiniła w ogóle, były to porachunki Szefa i jej brata, ale wolał ją wykorzystać, bo wiedział, że to najlepsza zemsta na niego. Z tego co opowiadała mi Megan to jej brat wyjechał. Jej powiedział, że chce się ustatkować, na moje oko po prostu chciał uciec od problemów.
-Wysiadamy- Mruknął szef, wyrywając mnie z moich przemyśleń. Weszliśmy po schodach schludnej kamienicy. Weszliśmy do jej domu i widok chyba nie zdziwił nikogo. Megan tu nie było.
                                                      ________________
                                                                                                  (Liam)
-Pojedziemy do domku Dan.- Ostrzegłem, przewrażliwioną przyjaciółkę.
-A Co na to Dani?- Spytała, a samotna łza, która przez jakiś już czas zaszkliwiała jej oczy, wypłynęła na jej gładki policzek.
-Zadzwonię do niej.
-Nie bo ją obudzisz!- Podeszła do mnie i wyrwała mi z ręki telefon
-Sądzę, że bardziej martwi się o ciebie niż o sen- Parsknąłem. Niechętnie, ale przyznała mi racje, zwracając moją własność. Posłałem jej popisowy uśmieszek wygranego, który odwzajemniła, pokazując swoje nieskazitelne biało-perłowe ząbki. Zadzwoniłem do mojej dziewczyny informując ją o naszym pobycie, który zaplanowany jest mniej więcej na tydzień, może dwa tak, żeby się trochę uspokoiło a ten cały gang jej nie dopadł. Danielle, to moja dziewczyna, jakże też przyjaciółka Meg, więc od razu się zgodziła i zadeklarowała, że jeszcze tej nocy dowiezie jej rzeczy.
                                                                 ***
Po trzy godzinnej jeździe dotarliśmy do domku letniskowego Dani. Meg jakąś godzinę temu zasnęła, więc przeniosłem ją do jej nowej, dotychczasowej sypialni. Niecałą godzinę później dołączyła do nas Danielle z walizką ubrań dla naszej trójki. Postanowiliśmy nie zostawiać jej tu samej i zostać z nią aż do końca pobytu. Megan była dla nas bardzo ważna, była naszą przyjaciółką, ale także wisiałem jej przysługę, bo to dzięki niej umówiłem się  z Danielle i tak o to jesteśmy parą. Chodź była naszą przyjaciółką nie wiedziała jednej rzeczy, o której nie wiedzieliśmy jak jej powiedzieć. Ona nam ufała, my ufaliśmy jej, ona mówiła o sobie wszystko, my też, po za jedną rzeczą, przez którą nas znienawidzi.
                                                 *Czytasz-komentujesz*

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 2.

                                       * Pochyła czcionka oznacza wspomnienia*   

   
__________________________________________________________________________________________________________________
                                                                                                             (Zayn



Obudził mnie czyjś krzyk i płacz. Na początku nic nie kontaktowałem, przez alkohol wlany w siebie, ale potem ogarnąłem, że zostawiłem Megan w moim biurze i poszedłem chlać. Jak błyskawica znalazłem się i już w drzwiach słyszałem jej szloch i krzyk Zostaw...Proszę...Nie dotykaj... Podszedłem do niej i szturchnąłem ją lekko za ramie, prosząc by się obudziła, lecz na próżno, dziewczyna tylko bardziej zaczęła się rzucać na fotelu, na którym ją zostawiłem. 'Boże Malik ty dupku, zostawiłeś ją samą.!' - Skarciłem siebie w myślach. Po kilku razach zrezygnowany podniosłem ją i w stylu 'panny młodej.' zaniosłem na górę. Brunetka się lekko przebudziła, lecz nie otworzyła oczu.
-Dziękuje, John- Szepnęła i zamknęła oczy, wtulając się w zagłębienie pomiędzy moją szyją, a obojczykiem.  Megan myślała, że ja to John, jej chujowy brat. Sam się dziwiłem dlaczego są ze sobą tak zżyci, różnica wiekowa między nimi wynosi około 4 lat, więc powinni się nienawidzić, a ona nawet w ogień za nim skoczy, on również. Pamiętam jak na początku kiedy dołączył do gangu uprzedził nas, żebyśmy nie mieszali w to całe bagno jego rodziny.

Siedzieliśmy na kanapie, poznawaliśmy tego nowego, który okazał się być spoko gościem. Każdy z nas chciał wiedzieć coś o John'ie Robinson'ie. Po jakiś dwóch godzinach i ja i chłopaki znaleźliśmy wspólnym język z nim. Piliśmy piwo i oglądaliśmy mecz, komentując słabych graczy z przeciwnej drużyny śmiejąc się z tych ciot. Po 90 minutach mecz się skończył i po kolei zdradzaliśmy mu plan naszej następnej akcji, w której ma uczestniczyć. Po wytłumaczeniu mu całego planu, co nie trwało długo, bo John był z tej grupy kumatych, usiedliśmy na kanapach.
-Tylko nie mieszajcie w to mojej rodziny, oni o niczym nie wiedzą- wypalił nagle, kiedy rozsiadliśmy się wygodnie na kanapie. Wszyscy potwierdzająco skinęli głową na znak, że rozumieją. 

                                                                    ***
Obudziłam się rano w łóżku, złapałam się za serce przypominając sobie to 'porwanie' co okazało się być snem, a raczej koszmarem, tylko wszystko wyglądało to realistycznie. Patrzyłam się na biały sufit ciesząc się, że się wybudziłam. Nagle ktoś zapukał do mojej sypialni i byłam pewna, że to Liam- mój najlepszy przyjaciel.
-Liam, nie waż się wchodzić jestem w samych gaciach.- Parsknęłam śmiechem, ale z drugiej strony nie usłyszałam tego melodyjnego dźwięku Liam'a- Sądzę, że się ze mną droczy tak jak tydzień temu. Drzwi powoli się uchyliły, a mi serce stanęło, ON- Cały mój koszmar, który wydawał się być tylko snem stoi i zawzięcie się na mnie patrzy, ciskając w moją stronę piorunami. Czyli mój 'sen' to była prawda, to porwanie (o ile tak to można nazwać.) jest prawdą,  mój brat to nawrócony gangster, a ja teraz użeram się z jego 'byłym szefem' Pomiędzy nami była cisza, lecz sądzę, że nie na długo.
-Zadzwoń do swojego braciszka i powiedz, że ma tu przyjechać!- Jego wyraz twarzy był kamienny, nic nie można było z niej wyczytać, ale w jego oczach widziałam te iskierki, które okazywały jak bardzo nienawidził mojego brata. Przecząco pokiwałam głową, bo bałam się co mu zrobią. Nie wiem co się stanie za chwilę i jak ta wiadomość trafi do mózgu mulata, ale chyba nie przyjmie tego najlepiej. Kiedy informacja trafiła do stojącego w drzwiach chłopaka, jego dłonie zacisnęły się w pięść, a oczy zrobiły jeszcze czarniejsze niż przedtem (o ile to możliwe) zmarszczył brwi, które uformowały się w prosty łuk, a linia szczęk zaostrzyła się. Czy się przestraszyłam?- odpowiedź jasna. Potocznie powiedziałabym, że 'sram w majty' lecz to do mnie nie pasuje, to nie mój język, ale wracając...
-Powtórzę jeszcze raz, weźmiesz ten pierdolony telefon i zadzwonisz do brata, powiadamiając go, że jesteś u mnie!- Ryknął, a ja ponownie pokręciłam przecząco głową. Mulat podszedł do mnie i z otwartej dłoni uderzył mnie w policzek, który od razu zaczął mocno pulsować. Odruchowo złapałam się za miejsce, które za pewnie jest zaczerwienione. Nie zdałam sobie sprawy, że płaczę, puki słona substancja wodospadem zaczęła spływać po mojej szyi i koszulce. Czarnowłosy stał bez ruchu patrząc się na moją reakcję, wytarłam oczy i zatrzepotałam rzęsami, żeby więcej ich nie wypłynęło. Nie chciałam pokazywać mu mojej słabości, którą za pewnie już dawno odkrył.
-Słuchaj, jeżeli ja coś ci karzę to ty to robisz, bo jak nie to będą gorsze konsekwencje niż to co teraz.- Zagroził i trzaskając drzwiami wyszedł, a ja bezsilnie opadłam na łóżku, zalewając się łzami,  ajego słowa obijały mi się o głowę powodując większy płacz 'bo jak nie to będą gorszę konsekwencje niż teraz'
                                                     
____________________________________________________________________________
                                                                                                     (Zayn)
Minęło już kilka dni, od naszej 'rozmowy' nie powiem, że nie, dziewczyna miała jaja, żeby mi się postawić, ale tak byłem na nią cholernie wściekły, że nie panowałem nad sobą i zadałem jej ten policzek, a ona się rozpłakała. Żeby jakoś ochłonąć wraz z chłopakami tamtego wieczoru wybraliśmy się do klubu i schlaliśmy się i to ostro, ale było warto. Od tamtego czasu nie przychodziłem tam już, wysyłałem chłopaków, żeby przynosili jej jedzenie. Siedziałem na kanapie, oglądając wiadomości, kiedy przed oczami mignął mi Sam.
-Stary weź z nią pogadaj już czwarty dzień odmawia jedzenia.- Sam opadł na fotel z rezygnacją , trzymając w ręku talerz z obiadem. Chłopaki jakoś ustalili grafik, który i kiedy będzie przynosił jej  jedzenie. Wstałem z kanapy i zwróciłem się do Sam'a
-Pogadam z nią.- Rzuciłem krótko, a on westchnął z ulgą. Szedłem wzdłuż schodów, do jej 'pokoju' i bezdźwięcznie otworzyłem drzwi. Megan leżała na łóżku owinięta kołdrą po sam czubek nosa, a po pokoju rozniósł się jej cichy szloch. Nienawidziłem bab- dlaczego?- to było proste, najpierw ryczały potem rządziły i ryczały i tak na okrągło, dlatego ja wybrałem ten lepszy styl życia, alkohol, imprezy i dziewczyny, to było coś co lubiłem, wolałem to niż zapłakane biedne dziewczynki, które użalały się nad sobą, ale wracając do takiej jednej...
-Czemu ryczysz?- Spytałem szorstko, nic nie odpowiedziała, a z sekundy na sekundę jej szloch malał do zera i nigdzie nie było go słychać.
-N-Nie P-Płaczę.- Odpowiedziała drżącym głosem, pociągając nosem. Prychnąłem. Podszedłem do niej i usiadłem na skraju łóżka suwając jej z głowy kołdrę. Jej Szaro-niebieskie oczy były przekrwawione od płaczu, a policzki zaczerwienione od łez. Jej twarz był cała blada, wyglądała jakby miała zaraz zemdleć i byłem pewny, że to wina tego, że od kilku dni niczego nie ruszyła. No właśnie drążąc temat!- Pogratulowałem sobie za przypomnienie celu przybycia tu do niej.
-Jesteś głodna?- Pokręciła przecząco głową. Przysunąłem się do niej trochę bliżej i dotknąłem jej ręki, lecz dziewczyna wzdrygnęła się na ten gest i jak oparzona odskoczyła ode mnie
-Wstań!-Nakazałem, a ona nie pewnie wykonała moje polecenie. Koszulka, którą miała na sobie dosięgała jej do połowy ud, lecz wisiała na niej bardziej niż się wydaje, schudła i to diametralnie szybko, sam nie wiedziałem czy to moja wina czy też nie, ale szczerzę to gówno mnie to obchodziło, liczyła się zemsta i z tą chudą szmatą ma mi się to udać.
-Z-Zayn mogę zadzwonić?- Spytała strasznie cichutko, że prawie nie dosłyszałem, moją pierwszą reakcją była 'Skąd wie jak mam na imię?' ale potem przypomniałem sobie, że chłopaki zaglądali do niej czasem i za pewnie jej powiedzieli.
-Do kogo?- Rzuciłem bez namiętnie.
-Do Liam'a - odpowiedziała równie cichutko co wcześniej. Ten cały Liam to ktoś jej bliski bo już drugi raz o nim słyszę i strasznie mnie to wkurwia, że zamiast zadzwonić do brata, to chcę do niego zadzwonić, wiem, że łatwo się nie podda, ale ja też nie mam zamiaru odpuścić, to moja zemsta.
-Nie.- syknąłem, a dziewczyna tylko skinęła głową i wróciła do łóżka. Siedziałem i przyglądałem się jej ruchom, ale ani drgnęła, tępo wpatrywała się w sufit, mając zaszklone oczy.
-Musisz iść coś zjeść.- Wypaliłem nagle przypominając o swojej obecności.- I nie waż się odmówić, bo nie będę już taki miły jak teraz - dodałem grożąc jej, a to podziałało jak miód na pszczoły, bo brunetka już stała przy mnie na co mimowolnie się uśmiechnąłem. Kochałem to uczucie, wiedzieć, że wszyscy się ciebie boją, że nie przewidują żadnego twojego ruchu,  a i tak wiesz, że za chodź jednym podniesieniem ręki srają w gacie, bo nie mają pewności czy podnoszę ją by wyjąć pistolet i strzelić, czy po to, żeby coś podnieść. Uwielbiałem widzieć w oczach innych, ten strach kiedy na nich patrzyłem celując w ich głowę pistoletem, te zły, które były ostatnią substancją, która wypłynęła na ich ciało. - To zdecydowanie mnie kręciło. Zeszliśmy na dół w ciszy, ale widziałem jak trzęsie się ze strachu. W salonie chłopaki popijali piwo i oglądali kolejny mecz i cieszyli ryje kiedy nasi przejmowali piłkę, bądź wydawali z siebie okrzyk radości kiedy zdobywaliśmy bramkę, lecz kiedy nas zobaczyli ucichli.
                                                             *Czytasz- Komentujesz* 
Jak wam się podoba rozdział 2? ja wiem, że w dużym stopniu go zwaliłam i nie był taki jaki miał być, ale no cóż.. Jestem ciekawa waszej opinii. Sądzicie dlaczego Megan miała ten koszmar, czy dla tego, że znalazła się w tej sytuacji, czy może kolejna zagadka? Jestem ciekawa odpowiedzi i zaskoczona tyloma wyświetleniami w jeden dzień, bardzo chciałbym podziękować jednemu anonimowi, który skomentował jako jedyny rozdział 1 (;) niestety nie podpisał/ła się więc nie wiem kto to był, ale z całego serca dziękuje.
 
Tak wyglądałam jak zobaczyłam te wyświetlenia xDD

i jeszcze ten komentarz, mały
a miałam tyle uśmiechu ;)
Cieszyłam ryja do kompa jak debil xDD
 

Kochany anonimku, całus dla cb ♥
 
Kocham was xx

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 1

Szłam ulicą, a czerwcowy lekki wiaterek rozwiewał moje włosy. Lato- Czyż to nie cudowne widzieć ptaki, które śpiewają swoją melodie, rozpromienione dzieciaki biegają po parku.?
______________________________________________________________________________
                                                                        (Sam)
Jechałem za tą całą Megan Turner. Dziewczyna nie wyglądała na taką co zadziera z kimś takim jak Malik. Szef ma swoje 'interesy' a ta mała nie wyglądała na taką co ma z nim do czynienia, wręcz przeciwnie. Szef uparł się, żebyśmy zajęli się tą laską, w trybie natychmiastowym, w przeciągu 3 miesięcy mieliśmy wiedzieć o niej wszystko, Malik w akcję zainwestował chyba wszystkich, więc dziewczyna musiała nieźle zaleźć mu za skórę. Dzisiaj miał być ten szczęśliwy dzień, mianowicie Megan miała znaleźć się w rękach szefa i ten zaszczyt przypadł, akurat mnie. Cieszyłem się.?- Bardzo, było to dla mnie ważne, ze względu, że byłem tym 'świeżakiem' i nie miałem jeszcze żadnej akcji za sobą, a drobna brunetka miała być moim awansem do dalszego działania w gangu. Wysiadłem z auta i zaparkowałem go na poboczu i udałem się spacerkiem za dziewczyną. Po nie całym kwadransie, zgodnie z planem podszedłem do dziewczyny od tyłu  i przyłożyłem jej do ust białą szmatkę z śmierdzącą substancją, która uśpi ją na kilka godziny. Wziąłem ją na ramiona i zaniosłem do auta w stylu 'Panny Młodej' oczywiście nie obyło się bez podejrzliwych spojrzeń przechodniów.
  ______________________________________________________________________________
                                                                         (Megan)
Obudziłam się, a głowa strasznie mnie bolała. Zaraz ja spałam?! Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam i nie ujrzałam nic, było ciemno, a pomieszczenie nie miało okien. Moje serce potroiło siłę bicia, a ręce ze starcu zaczęły mi się trząść. Siedziałam tam, sama nawet nie wiem ile, lecz na pewno nie był to krótki czas, aż do tego momentu kiedy nie przyszedł po mnie, kruczowłosy brunet i zaprowadził mnie do bardziej oświetlonego pokoju. Ściany w nim były pomalowane na beżowo, a meble były w ciemniejszym koloru beżu, na środku pokoju stało wielkie dębowe biurko, a na nim stos nie uporządkowanych papierów. Byłam tam sama, moje myśli przechodziło tsunami pytań, lecz chyba najważniejszym był 'co tu robię' Moje nie zbyt ciekawe myśli przerwał huk otwierających się drzwi, momentalnie podskoczyłam na miejscu. Chłopak wchodzący do pokoju, co można było nazwać biurem miał kruczoczarne włosy, oliwkową karnację i był bardzo dobrze zbudowany. Chłopak na moje oko był mniej więcej w moim wieku. Mulat usiadł za biurkiem i wpatrywał się we mnie. W jego czarnych  oczach tańczyły iskierki pożądania, co chwilę uśmiechał się do mnie zadziornie i oblizywał swoje suche usta koniuszkiem języka. Ta cisza, która pomiędzy nami była, była straszna i trochę dziwna. Spodziewałam się, że mnie zgwałci, pobiję, a potem zabiję, a teraz siedzę tu z nim, patrzę na niego, a on na mnie.- To dziwne, nawet bardzo.
-C-Co tu robię.?- Przerwałam ciszę, jąkając się.
-Na pewno chcesz wiedzieć.?- Spytał, a z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać, był jak kamień. Potwierdziłam skinieniem głowy.
-No to twój 'kochany'- pokazał w powietrzu znak cudzy słów.- braciszek narobił sobie kłopotów, a później zwiał, a wiem, że ty byłaś jego oczkiem w głowie, więc będę musiał cię do tego wykorzystać.- Uśmiechnął się cynicznie. Ja i mój brat jak na rodzeństwo dogadywaliśmy się świetnie, a naszą jedyną kłótnią, była kto ma pierwszy wziąć nutellę, był dla mnie jak przyjaciel, a ja byłam jego przyjaciółką, więc jak by miał kłopoty wiedziałabym o tym pierwsza. Mój brat przeprowadził się gdzieś to ciepłych krajów, jak to stwierdził 'ustatkować się' zaś moi rodzice wyjechali 3 lata temu na Florydę, ponieważ swoją starość chcieli spędzić w ciepłym klimacie i tak o to w Londynie zostałam sama, lecz miałam kilkoro przyjaciół, ale wracając..
-C-Co C-Ci Z-Zrobił.?- Spytałam ponownie drżącym głosem, a pięści chłopaka zacisnęły się w pięść, jego kości policzkowe zaostrzyły się, a oczy pociemniały do nie porównywalnego odcieniu, kiedy moje usta otworzyły się, aby powiedzieć, że jak nie chcę to nie musi, ale przerwał mi.
- Zjebał akcję, która dla nas obu była ważna, lecz on się nie pojawił, bo nagle go nawróciło, że niby chcę być porządnym człowiekiem, przykładem dla Ciebie.- Specjalnie podkreślił ostatnie słowo. Nic z tego nie rozumiałam, mój brat miał do czynienia z takimi typkami, jak ten co siedzi naprzeciwko mnie.?- On zawsze był porządny, zawsze z niego brałam przykład, wspierał mnie, pomagał, a nawet często rezygnował z spotkań z kumplami, żeby bezpiecznie odwieź mnie do domu, bo nie chciał, aby coś mi się stało. Dbał o mnie bardzo, jeszcze przed jego wyprowadzką pamiętam jak tylko raz zadzwoniłam do niego, a on rzucał wszystko, żeby pomóc mi, nawet jeżeli chodziło o głupią podwózkę do domu z super marketu. Z nim moje dzieciństwo piękne.
- Co zdziwiła się księżniczka, że jej cudowny braciszek, to taki skurwiel.?- Prychnęłam.
- Mój brat, był najlepszy bratem jakiego miałam, dbał o mnie i robił wszystko, żebym była szczęśliwa, nikt w piaskownicy nie mógł zabrać mi żadnej zabawki, bo on zawsze  tego pilnować, był cudowny, a ty coś sobie ubzdurałeś!- Wykrzyczałam mu w twarz. Mulat prychnął na moje słowa.
-Gdyby był taki kochany, nie siedziałabyś tu ze mną, tylko byłabyś szczęśliwa wraz z nim! - Tym razem on krzyknął, tylko dwa razy głośniej.
- Gdybyś mnie nie porwał, ja byłabym szczęśliwa. - ryknęłam, a adrenalina buzująca we mnie wyszła w postaci słów.
- Porwałem cię bo nie miałem innego wyboru.!- Czarnowłosy pięścią uderzył w dębowe biurko, a ja podskoczyłam na miejscu trzymając się za serce, które potroiło swoją pracę.
-Zawsze jest jakiś wybór.- Odpowiedziałam naturalnym tonem głosu.
__________________________________________________________________________________
                                                                       (Zayn)
-Zawsze jest jakiś wybór.- odpowiedziała już normalnym tonem, wkurwiłem się i to bardzo, uderzyłem pięścią, którą przez jakiś czas już zaciskałem i wyszedłem z biura. Jak błyskawica znalazłem się w kuchni i nalałem sobie whiski, bursztynowa substancja jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła w moim gardle, podobnie zrobiłem z kolejnymi szklankami, które wypełnione były moim ulubionym alkoholem. Nie minęło pół godziny, a w butelce nie było ani kropli alkoholu. Wyszedłem z kuchni i chwiejnym krokiem dotarłem do mojej sypialni i walnąłem się na łóżka i sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem.


                                                          *czytasz- komentujesz*
_______________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział, jak wam się podoba.? Liczę na wasze komentarze